Wygląda to jak podróż do Canossy po wcześniejszych oświadczeniach Bidena jako kandydata na prezydenta, że Arabia Saudyjska morduje dzieci i niewinnych ludzi w Jemenie i jako państwo jest pariasem. Biden nie odniósł się wprawdzie bezpośrednio do morderstwa w 2018 r. dziennikarza Dżamala Chaszukdżiego w saudyjskim konsulacie w Stambule, ale jego krytyka królestwa została umieszczona w tym kontekście. Zwłaszcza że zleceniodawcą zbrodni był książę Mohamed bin Salman znany jako MBS, faktyczny władca Arabii Saudyjskiej.
W „Washington Post” Biden przypomina, że to za jego prezydentury ujawniony został raport amerykańskich służb w sprawie Chaszukdżiego i nałożone zostały sankcje na osoby zamieszane w morderstwo. Pogorszyło to relacje z Rijadem do tego stopnia, że MBS nie odebrał kilka miesięcy temu telefonu od amerykańskiego prezydenta. Rijad dawał nawet do zrozumienia, że jest zainteresowany nabyciem rosyjskich systemów antyrakietowych S-400. To już przeszłość. – Nie miałem nigdy zamiaru zrywać relacji z Rijadem, lecz je przeorientować – mówi dzisiaj Biden, przypominając, że Arabia Saudyjska jest strategicznym partnerem USA od 80 lat.
(...) Biden przybędzie w piątek do Arabii Saudyjskiej jako pierwszy amerykański prezydent bezpośrednio z Izraela, co urasta do rangi symbolu w odmrażaniu relacji krajów arabskich z państwem żydowskim. Sama wizyta w Izraelu ma charakter nieco rytualny mimo nowej polityki USA w sprawie konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Jej wyrazem jest przywrócenie amerykańskiego finansowania UNRWA, agencji ONZ powołanej do pomocy uchodźcom palestyńskim w wysokości 500 mln dol. rocznie. Pomoc zawiesił Donald Trump, co było środkiem nacisku na władze palestyńskie, aby zaakceptowały plan pokojowy Ameryki, korzystny dla Izraela. Biden nie ma takich ambicji.
Wyprawa Joe Bidena po ropę na Bliski Wschód jak podróż do Canossy
Amerykański prezydent wyruszył na Bliski Wschód z nadzieją na zmniejszenie cen benzyny, nie tylko w USA.