Urzędnik udający sędziego w nowym polskim sądzie
W istocie działanie samotnie orzekającego w instancji odwoławczej sędziego, podejmującego decyzję w zaciszu gabinetu, niewiele różni się do czynności urzędniczych. Nie ma kontradyktoryjności rozprawy, napięć i sporów argumentacyjnych, emocjonalnych niekiedy wystąpień.
(...) Stronom i innym obserwatorom zewnętrznym pozostaje ulotna i nieco naiwna wiara, że jednoosobowy skład odwoławczy jest „lepszy” merytorycznie niż jednoosobowy skład pierwszej instancji. Kontrola odwoławcza zatem staje się iluzoryczna i urzędnicza. Nie ma w niej miejsca na dyskurs, debatę, wielość spojrzeń, ścieranie się poglądów, jak dzieje się w składach wieloosobowych. Nie ma mechanizmu zapewniającego lepsze przygotowanie sędziów do sprawy oraz stwarzającej większe szanse na sprawiedliwe i słuszne orzeczenie, eliminację ewentualnych błędów. Dobre rozwiązanie systemowe, jakim było jawne orzekanie w składach wieloosobowych, zwiększało prawdopodobieństwo przestrzegania zasady rzetelnego procesu. Dziś ustawodawca redukuje gwarancje rzetelności do sumienia jednego sędziego w zamkniętym jak twierdza sądzie odwoławczym, zakładając, że jest on sumienny, uczciwy, przeczyta akta i przeanalizuje sprawę obiektywnie i z wielu perspektyw.
Piotr Kardas, Maciej Gutowski: Jak zrobić z sądów odwoławczych sądy kapturowe (07.04.2023 07:22).
Dziś ustawodawca sprowadza gwarancje rzetelności do jednego sumienia w zamkniętym jak twierdza sądzie drugiej instancji. A to trochę za mało.